Edwin Arlington Robinson
Luke Havergal
Idź ku zachodniej bramie, Luke’u Havergalu,
Gdzie przylgnął karmazynem do wierzej metalu
Gąszcz gron winnych, i w zmierzchu czekaj, co się stanie.
Tam liście będą szeptać o niej, bez niej, dla niej;
Jak słowa w locie smagnie cię ich opadanie,
Lecz idź; a gdy się wsłuchasz, zabrzmi zew jej żalu.
Idź ku zachodniej bramie, Luke’u Havergalu —
Luke’u Havergalu.
Na wschodnim niebie słońce nie wstaje nad głową,
Aby noc w twoich oczach rozświetlić burzową;
Lecz tam, gdzie się posępne zachody gromadzą,
Ciemność się skończy tylko pod ciemności władzą:
Bóg zabija się każdym liściem wciąż na nowo,
A piekło jest Edenu więcej niż połową.
Na wschodnim niebie słońce nie wstaje nad głową —
Nie wstaje nad głową.
Oto z grobu wychodzę, by ci to powiedzieć,
Wygasić pocałunek na twej skroni przedzie,
Co tak oślepiającym żarem cię omroczył,
Że tracisz z oczu drogę, którą musisz kroczyć.
Tak, jeszcze jedna wąska ścieżka do niej wiedzie,
I choć gorzka, lecz wiara nigdy z niej nie zwiedzie.
Oto z grobu wychodzę, by ci to powiedzieć —
By ci to powiedzieć.
Oto zachodnia brama, Luke’u Havergalu,
Oto karmazyn liści u wierzej metalu.
Idź już, nie patrz, jak wiatr je na strzępy rozdziera,
Nie wsłuchuj się w ich słowa szepczące „umieraj”,
Nie czuj, jak cię wołają, nie przystawaj teraz,
Lecz idź; a gdy uwierzysz, w głos jej się rozfaluj.
Oto zachodnia brama, Luke’u Havergalu —
Luke’u Havergalu.
przełożył Daniel Janus